Każdy z nas ma: potrzeby i pragnienia. Obie te
rzeczywistości złożył w nas Bóg. Pierwsza bardziej wiąże nas z
ziemią, druga – z niebem.
Życie często upływa nam na trosce o potrzeby. Ich zaspokajanie dla
wielu stanowi sens i cel życia. Łatwiej jest nam je uchwycić,
szybciej dają się zaspokajać (przynajmniej na jakiś czas).
Zaspokajanie potrzeb to główny cel ekonomii, która nie tylko to
czyni, ale także podtrzymuje je i pomnaża. Wciąż kreuje się nowe
potrzeby. Czasem stają się one tak ważne, że człowiek w praktyce
nieraz definiuje się przez to, jakie ma potrzeby i na ile je
zaspokaja. To stanowi o jakości jego życia: smutku bądź radości.
Dlatego często się dziś ludziom wydaje, że ekonomia winna stać w
centrum uwagi. Gorzej jest z potrzebami emocjonalnymi, psychicznymi,
duchowymi…
Potrzeby są tym, co nas wszystkich łączy. Każdy człowiek ma podobne
podstawowe potrzeby cielesne i psychiczne. Różnią nas od siebie
pragnienia. To właśnie dzięki pragnieniom wiemy, kim jesteśmy gdzieś
głęboko w sobie. Pragnienia to sprawa ducha. To bardzo głębokie
poruszenia, które konstytuują szczególność nas jako osób. Chodzi o
różnie rozumiane i przeżywane pragnienia prawdy, dobra, piękna,
miłości, służby i innych wartości.
Pragnienia często są przytłumione przez potrzeby, dlatego potrzebują
ciągłego pielęgnowania. Pragnienia są ciche i delikatne, dają pokój.
Mocne i hałaśliwe potrzeby wprowadzają niepokój, zawsze pierwsze
dobijają się do naszej świadomości. Czasami całkiem ją dominują – i
to nieraz na całe życie. Pragnienia zaś przebijają się tylko w
szczególnych momentach, w chwilach ciszy, głębszej modlitwy, jakichś
wybijających nas ze zwykłego rytmu życia wydarzeń. Niestety, gubią
się nam. A nawet jeśli je uchwycimy, nie wiemy, co z nimi robić.
O pragnienia trzeba dbać. O tęsknoty swojego serca trzeba się
troszczyć. Konieczna jest świadoma decyzja i zaangażowanie.
Pielęgnowaniu pragnień i duchowych tęsknot bardzo sprzyja modlitwa
serca. Ona stwarza w nas przestrzeń płodnej ciszy. Cisza jest matką
rodzącą pragnienia i ich pokarmem. Z ciszy wyłaniają się nasze
najbardziej osobiste tęsknoty. Te, które w różnych momentach się
jakoś przebijały, ale które gdzieś nam ciągle ginęły. Codzienne
stawanie przed Bogiem w ciszy i spokoju jest bardzo dobrym sposobem
troszczenia się o tę najbardziej osobistą przestrzeń. Ekonomia nie
jest już najważniejsza. Potrzeby przyjmują rozsądne rozmiary.
Człowiek odnajduje siebie i pokój wewnątrz.
Potrzeby i pragnienia muszą znaleźć właściwe miejsce w naszym życiu.
Zaskakująco skuteczną pomocą jest cicha prosta modlitwa.
opr.
Jadwiga Kulik